Żaden dzień się nie powtórzy, nie ma dwóch podobnych nocy, dwóch tych samych pocałunków, dwóch jednakich spojrzeń w oczy.
A jednak zdarzyło się dwa razy. Czy byłam uczniem najtępszym w szkole świata, skoro mogę repetować i zimy, i lata?
Zdarzyłam się drugi raz. Ja. Taka sama. Niebieskooka, blondwłosa, charakterna.
Znów rozbijam kolana o te same kamienie. Ponownie złoszczę się, kiedy coś mi nie wyjdzie. Identycznie zjada mnie ambicja i tak samo kocham rysunek i śpiew. Znowu grymaszę przy pomidorach i gardzę surówkami. Stroję się przed lustrem i najbardziej lubię warkocze.
Przyszłam na świat powtórnie. Moje serce zabiło raz jeszcze. Znów mogę biegać bez tchu i niczym się nie przejmować. Włazić na drzewa i kłócić się z siostrą. Mogę sprawdzać czy da się przejść drugą stroną barierki i błagać o pozwolenie na kolejnego loda.
Mogę ... nic nie musieć! Wstawać bladym świtem albo po dziewiątej - jak tylko mi się wyśni. Budować błotne zamki, turlać się po trawie, skręcać sobie dredy miodem zmazanym z kanapki i nie przejmować się tym, w jaki sposób później odspoić brud od ciała i ubrań. Mogę płakać w środku nocy i liczyć na to, że w razie zmęczenia ktoś zawsze mnie poniesie.
Czekam na kolejne dni, lata. Na pierwszy upadek z wysokości, na pierwsze sukcesy na matematycznych olimpiadach i "Zieloną szkołę". Czekam na pierwszy pocałunek, który wcale mi się nie spodoba. Na ucieczki z domu pod osłoną nocy w ramionach ukochanego. Na każde kolejne nie mogę się powstrzymać przed czekoladą. Czekam na marzenia o wielkich podróżach, na antypatię do odkurzania i podlewania kwiatów.
Czekam i wiem, że to wszystko zdarzyć się musi, choć czasami chciałabym, żeby jednak nie. Skoro dane mi jest żyć jeszcze raz to chciałabym naprawić błędy, coś zmienić w czasie, zamazać skrawek przeszłości. Ale nie da się, bo nie o to chodzi.
Moje córki przejdą przez swoje życie na własnych nogach, które nie raz się potkną i zabłądzą. Przejdą być może w identycznym stylu co ja, ale innymi ścieżkami. Ja wiem co może je spotkać, ale one muszą się o tym dowiedzieć bez mojej podpowiedzi. Mogę być dla nich drogowskazami na rozdrożach, neonowymi reklamami na ciemnych peryferiach i pomostami na wątłych wiaduktach. Ale nie przeżyję życia za nie. Nie uchronię przed koleinami i zastojami na drodze. A mimo to wiem, że za 20 lat spojrzą wstecz i ucieszą się, że te ich drogi wyglądały tak, a nie inaczej. Będą dumne, że same, o własnych siłach pokonały te wszystkie strome podjazdy i zatłoczone arterie.
To, co moje już za mną. A jednak czuję, że zdarzyłam się drugi raz. Że wraca beztroska i spontaniczny śmiech. Właśnie w nich, moich klonach, moich małych lustrzanych odbiciach. Mam deja vu dzieciństwa i zdaje mi się, że wszystko co przeżyłam kiedyś przeżywam jeszcze raz. To takie podobne, że aż sieje złudzenie powtórzonego życia. A zatem trzeba wykorzystać ten czas i wyciskać go do ostatniej kropli drugi raz!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Spodobał Ci się tekst? - skomentuj. Nie spodobał? - udostępnij.
Albo i na odwrót.