poniedziałek, 18 lipca 2016

Co łączy tragedię w Nicei i reklamę paraolimpiady - czyli dokąd zmierzasz świecie?



Piątek.

Ranek obudził mnie widokiem skąpanego w słońcu ogrodu. Powiew ciepłego wiatru przywodził na myśl beztroskie dzieciństwo, najpiękniejsze wakacyjne piosenki i zwiewne letnie sukienki w grochy. Wstałam z łóżka ostrożnie, żeby nie obudzić dzieci. Przyjemnie tak przed wyjściem na poligon dnia posnuć się jeszcze leniwie po domu, odsłonić rolety, wpuszczając do środka złoty kawałek nieba, skorzystać z kruchej ciszy poranka. Usiadłam do komputera, żeby choć chwilę popracować. Przy okazji jak zawsze rzut okiem na fejsa, foty pięknych koleżanek, których aż grzech nie polajkować i jeszcze szybki zwiad co tam na FP. Oraz wieści ze świata. A tam ... zamach w Nicei. Druzgocąca liczba ofiar i rannych. Znów!


Wtedy do pokoju weszła zaspana Mela. Słodka, uśmiechnięta, rozczochrana. Wtuliła się, sięgnęła oczkiem za okno: "Mamusiu, zobacz jak chmurki szybko płyną". Rzeczywiście, pędziły dziś wyjątkowo.

Pokój wypełniła mieszanka kontrastów. W moich ramionach i za oknem panowała pogoda, miłość, beztroska, a za szklanym ekranem nienawiść, rzeź i ciemność. Przytłaczające opisy zbrodni i niewymownego bólu wyciskały z oczu łzy i rodziły pytania: dokąd zmierza świat? Jak do tego świata wypuścić własne dzieci? Czy leniwe, beztroskie poranki za kilka-naście-dziesiąt lat będą już tylko nikłym wspomnieniem? Czy zabawa dzieci na karuzeli niektórych rodziców już zawsze będzie napawała niepewnością i lękiem?

Nie chcę, żeby każdy kraj, miasto otoczone było niewidzialnymi kratami potencjalnego zagrożenia. Żeby nad każdym wakacyjnym wyjazdem wisiały ciemne chmury strachu. Nie chcę, żeby moje dzieci kiedyś bały się wyjść na ulicę. Nie chcę, żeby świat poszedł w tym kierunku.




Sobota.

Ranek obudził mnie kroplami deszczu, bębniącymi o taras. Żal po tragedii w Nicei, przeplatający się wczoraj z normalnością dnia, teraz jakby przybrał na sile. Deszcz spływał wartko na pozostawione na sznurze pranie, a na moje myśli spłynął strumień smutnych refleksji. Dlaczego ludzie uprzykrzają sobie nawzajem życie? Dlaczego je sobie odbierają? Rodzą się dobrzy i niewinni, a tak łatwo dają się z tych cech okraść. Obwarowują się murem samouwielbienia, przesiąkają zazdrością, dzielą się na obozy. Politykę zmieniają w ring, religię przekształcają w paszkwil. Każda arena jest dobra, żeby sobie na niej poskakać do gardeł.

Wstałam z łóżka ociężale, chciałam choć chwilę popracować. W drugim pokoju usiadłam do komputera, beznamiętny rzut oka na fejsa, a tam... przepiękna reklama paraolimpiady! Zobaczcie:


Niepełnosprawni uprawiają sporty, tańczą, grają, realizują się, słowem MOGĄ WSZYSTKO. 

Ledwo zdążyłam się zachwycić i poczuć dreszcz, kiedy weszła zaspana Mela. Marudna, ociągająca się, zniewolona aurą cierpkiej pogody. Wtuliła się, zamknęła oczy i dała do zrozumienia, że ona już chce jutro.

Pokój wypełniła mieszanka kontrastów. Za oknem szaro i dżdżyście, w moich ramionach kryła się MELAncholia i niezadowolenie, a za szklanym ekranem pełen power superludzi! Ich energia życiowa w połączeniu z myślą technologiczną różnych speców udowodniła, że dobro w czystej postaci istnieje na świecie. Dzięki protezom coraz więcej ludzi może normalnie funkcjonować pomimo braku kończyn. Dysfunkcje przestają być barierą, coraz więcej osób uwrażliwia się na niepełnosprawną część naszego społeczeństwa. Rośnie świadomość, powstają nowe aparatury, sprzęty, nawet place zabaw dla dzieci na wózkach inwalidzkich.  

Chcę żeby świat szedł w tym kierunku, żeby moje dzieci wchodziły w coraz szersze kręgi ludzi, poznawały ich słabości, uczyły się empatii i bezinteresownej pomocy. Chcę, żeby świat poszedł w stronę braku uprzedzeń i pogardy. Chcę, żeby moje dzieci z dumą dorastały w takim społeczeństwie.



Dokąd zmierza świat?

Są zamachy i okrutne akty zbrodni. Są też silni ludzie wspierający słabszych. Świat jest mieszanką kontrastów i idzie cały czas w jednym kierunku: do przodu. Ludobójstwo było, jest i będzie, ale to nie znaczy, że świat zaleje fala strachu, który zamknie nas w ciasnych przydomowych piwniczkach. Altruizm i heroizm też zawsze był, jest i będzie, ale to nie znaczy, że w pewnym momencie cały świat się wybieli i wszyscy ludzie staną się aniołami. Musimy żyć ze świadomością zła i dobra, tylko wybierając właściwe dla nas rozwiązania. Moje dzieci staną twarzą w twarz zarówno z tymi dobrymi jak i złymi, trzeba je uwrażliwić i nauczyć żyć, po prostu. Poruszać się w slalomie sprzeczności, które muszą współistnieć, przeplatać się i równoważyć. 

Co łączy tragedię w Nicei z reklamą paraolimpiady? Nic, są absolutną sprzecznością. I to właśnie je łączy. To jest równowaga świata.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Spodobał Ci się tekst? - skomentuj. Nie spodobał? - udostępnij.
Albo i na odwrót.