Przed rokiem napisałam post o naszych rozterkach dotyczących miejsca idealnego do zapuszczenia korzeni na stałe. Pytanie gdzie by się tu przeprowadzić [<- klik] chodziło nam po głowie bardzo długo i wciąż nie mogliśmy się zdecydować: Kraków czy Wrocław, Wro czy Krk? A może jednak Warszawa? Gdańsk? Rzeszów? Za każdym z miast stało jakieś przekonanie. Jednak nareszcie sprawy nabrały rumieńców i podjęliśmy decyzję.
O nas za chwilę, ale najpierw powiedzcie mi co jest Waszą Ziemią Obiecaną: duże/małe miasto, wioska, miejscowość rodzinna, wspólny dom z rodzicami? A może całkiem poza Polską? Jak to jest u Was?
Dla nas metropolia jest jedynym właściwym wyborem. Lubimy kiedy dużo się dzieje, kiedy miasto tętni życiem bez względu na porę roku, a inspiracje spływają z każdego maila, plakatu, rozmowy czy wyjścia do piaskownicy przed blokiem. Lubimy pęd, który pozwala nam nabrać wiatru w żagle. Lubimy wieczorny widok świateł w blokach, szum ulic i zapełnione knajpki, których ilość umożliwia ciągłe odkrywanie tych klimatycznych miejsc. Skłamałabym jednak pisząc, że nie cenimy sobie weekendu w trybie slow, delektowania się łonem natury i spaceru po rozdzwonionym ptasią muzyką parku. Cenimy, a jakże, jednak wolimy na takie idylliczne weekendy lub urlopy sobie gdzieś wyjeżdżać, a na co dzień w smak nam wirowanie w wielkomiejskiej przestrzeni. Za to nasz wyśniony dom powstanie w odpowiedniej odległości od miasta, a nawet sąsiednich płotów - to postanowione na wieki wieków. Tacyśmy przewrotni!
Naszym celem od początku był Kraków. Marzyliśmy o jego nieprzeciętnej atmosferze z żydowskimi zakamarkami, ale na jego niekorzyść przemawiało zanieczyszczone powietrze. Dlatego bacznie śledziliśmy sytuację dotyczącą smogu i czytaliśmy opinie mieszkańców. Ostatecznie zdecydowaliśmy, że nie chcemy podejmować ryzyka nasilenia alergii [zwłaszcza u dzieci], zmagania się ze wzmożonymi bólami głowy [które i tak nie dają mi żyć] i przeważającą ilością szarych, deszczowych dni.
Tym samym nasze serca ponownie pofrunęły do Wrocławia. Przepiękne miasto, pełne nieodkrytych miejsc oraz wspomnień. Miasto naszego narzeczeństwa, pierwszych podrygów małżeństwa i pierwszych wieści o Pierworodnej. Miasto trudne, pełne wyzwań, ale i wiary w to, że wytrwała praca daje naprawdę nieoczekiwane efekty. Pełne ambitnych, pracowitych ludzi, którzy mobilizują. Tym, co także utkwiło mi w pamięci są letnie sukienki, noszone przez dziewczyny już w połowie kwietnia. Rozległe, przepiękne tereny - zielone wiosną i złote jesienią.
Przy takiej ilości plusów dodatnich reszta przestała mieć znaczenie. Nie poruszamy się bryczką, więc spotkania rodzinne na drugim końcu Polski nie powinny być przepaścią nie do pokonania. Mamy też telefony, skajpy i inne takie.
Tak że póki co jest decyzja. Chyba nieodwołalna. Cały plan jest w toku, ale już przebieram nóżkami i myślami coraz częściej jestem we Wroclove. Póki co oglądam kadry. I Was też zapraszam!
Super! Fajnie u was - wiesz?! Takie ciepło od was bije, radość i miłość!
OdpowiedzUsuńA wybór miejsca, waszego miejsca trafiony w dychę!
Wrocław to różnorodność i... blisko mam do niego, więc może będzie szansa na spotkanie w jakiejś sympatycznej knajpce na Rynku ;-)
pozdrawiam cieplutko - dorka
Spotkanie? To bardziej niż pewne! Jak tylko uda nam się wykonać plan, będziemy meldować gotowość :)
UsuńBrawo, świetna decyzja. Pasujecie do Wrocławia a Wrocław do Was�� Zazdroszczę, że możecie wybrać dowolne miejsce. Ja juz zapuscilam z mężem korzenie w rodzinnym Sandomierzu���� Gdybym miała możliwość wodzić palcem po mapie i wybrać miejsce idealne byłby to Gdańsk lub inna nadmorska miejscowość. Kocham morze i chciałabym jak najczęściej cieszyć się jego widokiem. Nie tylko w sezonie wakacyjnym ��
OdpowiedzUsuńMarlena
Uwielbiam Wrocław! I wierzę, że będzie Wam tam dobrze (oraz Wam tego życzę). U nas też zapowiadają się spore zmiany.
OdpowiedzUsuńPozdrówcie krasnoludki! :-)