środa, 4 listopada 2015

Dziecko się ciebie nie słucha? To dobrze. Nie musi.

- Jeśli tego nie posprzątasz to jutro nie dostaniesz nic słodkiego!
- Dlaczego mówisz w ten sposób do dziecka?
- Bo ono się w ogóle nie chce słuchać!

Tego typu zażalenia rodziców na swoje 'niegrzeczne' dzieci stały się już sztampowym elementem wychowania. Tak głęboko wsiąkły w naszą codzienność, że nikt nie widzi w nich niczego niewłaściwego. 'Niegrzeczność' i 'nieposłuszeństwo' są piętnowane u małych ludzi, a często także uwypuklane publicznie. Stało się to normą.

Tymczasem to NIE JEST NORMA.

Dzieci nie są naszą własnością, a my nie jesteśmy ich bossami, egzekutorami ani nikim innym o nadrzędnej roli. Dlatego też nie możemy żądać od dzieci żeby się nas słuchały, ani też ośmieszać ich publicznie za brak posłuszeństwa. Bycie podporządkowanym komukolwiek nie jest ich powinnością ani obowiązkiem.

Nasuwa się więc pytanie czy w sytuacjach, kiedy dziecko zachowuje się niewłaściwie [czy to chodzi o bicie, rysowanie po ścianach czy zabawy jedzeniem] mamy mu na to pozwalać. Oczywiście, że nie. Chodzi tylko o sposób, w jaki zwracamy mu uwagę.

Skoro jesteśmy dla naszych dzieci uosobieniem bezpiecznej przystani, schronienia, w którym zawsze znajdą pomoc to nie powinniśmy skrzywiać tego obrazu. Mamy pomagać małym ludziom radzić sobie w trudnych sytuacjach, tłumaczyć dlaczego i po co są różnego rodzaju normy, zasady i ograniczenia. W końcu one mają sens, prawda? Oczekując, że dziecko będzie się nas po prostu słuchało odzieramy wszystkie te zasady z sensu.

Ale jeśli mały człowiek ignoruje argumenty i daje do zrozumienia, że ma je w nosie, doprowadzając nas do szału? Wcale nie musimy dawać mu kary typu 'szlaban na komputer' lub 'przez tydzień zero czekolady', bo to jest to tylko wywieranie presji i swego rodzaju zemsta na dziecku za to, że z nas zadrwiło. W dodatku jeśli tego typu kara zostanie postawiona, np. za sypnięcie piaskiem na placu zabaw to dziecko nie poniesie adekwatnych konsekwencji swojego zachowania ani nie wyciągnie wniosków. Piasek nie ma przecież nic wspólnego z czekoladą czy komputerem. Jedyne, co spowodujemy to lęk przed rodzicielskim gniewem.

Znacznie lepsze efekty przynosi cierpliwe prowadzenie dziecka za rękę i pokazywanie przykładów właściwych zachowań. Możemy nauczyć je dlaczego nie należy krzywdzić innych: kiedy się uderzy - powiedzieć, że ból nie jest niczym przyjemnym i że kiedy ono bije/gryzie innych to ich też to boli. Możemy nauczyć, że sprzątanie to fajna zabawa - układając na taczce, wywrotce, na kocu porozrzucane rzeczy i odwożąc je na miejsce. Że nad gniewem i płaczem można zapanować. Możemy uczyć, że warto coś robić, a nie że trzeba. Uczyć - co nie oznacza zmusić do zrobienia czegoś pod groźbą krzyku lub kary od rodzica. 

To tak samo jak jest z nami. Na przykład w pracy. Nie lubimy być przytłaczani wymaganiami naszych szefów ani czuć się przez nich zmuszonymi do bezwzględnego posłuszeństwa. To zniewala, zmniejsza poczucie własnej wartości i obniża efektywność. Wolimy kiedy szef pokazuje kierunek naszej pracy i jest naszą motywacją w dążeniu do profesjonalizmu. Jesteśmy lepsi w naszych działaniach, kiedy naprawdę chcemy coś osiągnąć, a nie kiedy ktoś osiągnąć nam każe.

foto z: methodleadership.com

Jesteśmy dla dzieci liderami i autorytetami. Dlatego powinniśmy wymagać czegoś też od siebie. Może popracowania nad cierpliwością, może zweryfikowania zbyt wygórowanych wymagań, może nauczenia się rozmawiania, mądrego stawiania granic, panowania nad emocjami? Może powinniśmy dać sobie więcej luzu w niektórych sytuacjach? Może uświadomić sobie, że dziecko to też człowiek, który ma prawo do własnego zdania, do pomyłek, sprawdzania granic i do mówienia 'nie'.



Ten tekst został wyróżniony 1 miejscem w cotygodniowym rankingu wpisów blogowych #BlogowyCzwartek na portalu Mądrzy Rodzice [<- kliknij i zobacz całe zestawienie]


9 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepraszam bardzo, ale "wasal" nie jest osobą nadrzędną :-) http://sjp.pl/wasal

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście nie mogę się nie zgodzić i przyznaję do pomyłki. Kiedy pisałam post, po głowie chodziło mi zdanie 'wasal mojego wasala nie jest moim wasalem' i tak zakręciłam się wokół tego, że wasal też może mieć swojego lennika, że zapomniałam iż staje się on wówczas seniorem. W takiej sytuacji oczywiście wasal nie pełni roli nadrzędnej. Dziękuję za czujność :)

      Usuń
  3. Zgadzam się z treścią tego wpisu.Jestem rodzicem czwórki wspaniałych inteligentnych kulturalnych i kreatywnych dzieciaczków w przedziale wiekowym 19-4 lata i właśnie dzięki sposobom które są tu opisane udało mi się osiągnąć sukces wychowawczy i wypracować relacje oparte na wzajemnym szacunku i zrozumieniu 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gratuluję gromadki dzieci :) Mam dwójkę i wciąż podziwiam rodziców bardziej wielodzietnych. Ale myślę, że wychowując mądrze i widząc jak pozytywnie wpływa to na pierwsze/drugie dziecko, znacznie łatwiej jest podjąć decyzję o kolejnym. Brawo dla mądrego rodzica i dziękuję za ten komentarz. Dziękuję przede wszystkim dlatego, że potwierdzasz w nim słuszność świadomego rodzicielstwa, w które niestety nie wszyscy wierzą.

      Usuń
  4. "kiedy się uderzy - powiedzieć, że ból nie jest niczym przyjemnym i że kiedy ono bije/gryzie innych to ich też to boli"

    a ja dzisiaj dostałem od córki dwa razy w łeb - i dwa razy mówiłem, że boli, a za trzecim zademonstrowałem (aczkolwiek delikatnie), że faktycznie boli - chyba w końcu dotarło...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje dziecko też bije. Sprawdza czy można się w ten sposób zachować, kiedy czuje się złość. Gdybym ją w odwecie uderzyła, żeby coś udowodnić to najzwyczajniej w świecie potwierdziłabym: 'tak, bić można'. Oczywiście, że zrozumiałaby czym jest ból, ale to zrozumienie miałoby też skutki uboczne w postaci przyzwolenia na bicie. Więc nie jestem pewna czy taki efekt jest zadowalający.

      Natomiast co do cytatu "kiedy się uderzy (...) to ich też boli" to chodzi w nim o to, żeby wykorzystać sytuację, w której dziecko się przewróci, z czegoś spadnie czy uderzy [np. o stół] do wytłumaczenia czym jest ból. Nie trzeba specjalnie mu tego bólu zadawać.

      Jeszcze w kwestii tego, że moje dziecko bije w złości. Nie pozwalam, tłumaczę, trzymam rączki i proszę, żeby przestała. Nie skutkuje to od razu, ale wiem, że to zrozumie. W połączeniu z tłumaczeniem czym jest ból, kiedy się uderzy w końcu ta norma do niej dotrze. Dziecku potrzeba po prostu trochę więcej czasu, żeby to ogarnąć. Tym bardziej, że wiąże się to z brakiem umiejętności panowania nad emocjami.

      Usuń
  5. Sami nie lubimy się podporządkowywać a wymagamy tego od dzieci :)

    OdpowiedzUsuń

Spodobał Ci się tekst? - skomentuj. Nie spodobał? - udostępnij.
Albo i na odwrót.