Matkoschizy to takie byty wewnętrzne, zamieszkujące psychikę kobiety rozmnożonej. Wraz z urodzeniem się dzieci zaprzysięgają wierność do grobowej deski, więc ja ze swoimi staram się żyć w zgodzie - ja ich nie eliminuję, a one dają mi materiał na notkę. A oto efekt naszej współpracy. Zapraszam na 5 moich schizów, które podkreślają mój jakże chlubny status typowej mamuśki. Tadammm
wtorek, 28 lipca 2015
środa, 22 lipca 2015
O kulce, która uciekała i o panu, który ją opieprzył
Poszłyśmy z Mery do sklepu, w którym stoją automaty z kulkami. M. bardzo lubi je kolekcjonować, więc czasami jej kupuję. Dziś był ten dzień. Stałyśmy przy kasie, M. już szczęśliwa z kulki, bo wylosowała taką fajną z uśmiechniętym ryjkiem prosiaczkowym, gdy nagle usłyszałam męskie zawodzenie:
o matko! ojejku!
środa, 15 lipca 2015
Spod ciemnych okularów
Przeciwsłoneczne okulary. Zimą czy latem - kojarzą mi się z ciepłem, które generuje w nas śmiech, pozytywne myśli i wzrost witalności. Z hulankami na świeżym powietrzu, mrożoną kawą i miłością o smaku arbuza. Kojarzą mi się z nadmiarem szczęścia w postaci promieni słonecznych, przed którymi wręcz trzeba się skrywać, żeby nie przedobrzyć.
Ale czasami para ciemnych szkieł ma ukrywać nas przed czymś innym...
środa, 1 lipca 2015
"Trzepot skrzydeł motyla w jednym krańcu wszechświata może wywołać huragan w drugim"
Czyli niewinne klapsy jako najprostsza droga do rozwoju patologii
Subskrybuj:
Posty (Atom)