piątek, 4 listopada 2016

Nie rozumiem rodziców, którzy przechwalają się swoimi dziećmi



Dziecko to takie osiągnięcie! Efekt naszych niezmierzonych zasług, mądrość wyssana z mlekiem matki, zdolności zakotwiczone w genach. Duma milion, rodzicielski zen, satysfakcja gwarantowana. Rodzice urobieni po łokcie, a te ich dzieci takie wypacykowane, wyuczone, wymądrzone jedno bardziej od drugiego. Które bardziejsze? Które lepsiejsze? Które bardziej "już umiejące"? Nachwalić się nie można, że one takie idealne i błyszczące. Jak to wychuchane, wypielęgnowane, pozapisywane na zajęcia dodatkowe. Od pierwszego zęba skazane na najlepszość!

A ja tylko tak bardzo nadziwić się nie mogę. Tym gloryfikacjom, tym przechwałkom ostentacyjnym, tym wychowawczym zapieprzem. Że te rodzicielki takie pękające z dumy, wkładające tyle energii w konkurs boskości dziecka. Po co to wszystko?

Czy nie wiedzą rodzicielki, że bezapelacyjnie najidealniejsze, najświetniejsze, najbardziej brokatowe pod słońcem i nie do przebicia są tylko Melka i Mery? ;)




***
Miło mi Cię gościć, zapraszam jeszcze do napisania kilku słów komentarza po przeczytaniu tekstu :)

Bo widzisz takie pisanie bez komentarza jest trochę jak wejście do pokoju pełnego znajomych i opowiedzenie im swoich przemyśleń, historii, wątpliwości, przy których każdy kiwa głową, uśmiecha się albo marszczy brwi, ale ... nic nie mówi. Kiedy kończysz każdy odwraca się i wraca do swoich zajęć pozostawiając Twoje słowa bez odpowiedzi. Słabo trochę, nie?
A człowiek - zwierzę stadne z natury, pogadać lubi ;)

Odwiedź mnie na FB Agaffio - Fan Page

***

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Spodobał Ci się tekst? - skomentuj. Nie spodobał? - udostępnij.
Albo i na odwrót.