- A co się pani tak w to mota? - zagaił kierowca busa widząc, że zapinam pas
- O tu ma pan napisane - odparłam, wskazując widniejącą tuż obok kierownicy naklejkę z napisem:
OBOWIĄZEK ZAPINANIA PASÓW SPOCZYWA NA PASAŻERACH
- Eee to tylko w razie kontroli musi tu być - zbagatelizował sprawę, najwyraźniej myśląc, że powoduje mną strach przed srogą karą za publiczne nieposłuszeństwo
- No ale to dla bezpieczeństwa. Skoro są pasy, to trzeba je zapinać - wyjaśniłam
- A po co? Ja bezpiecznie jeżdżę - przekonywał
- Pan tak, ale inni nie zawsze, nie wiadomo co może się stać - polemizowałam
- Jak ma się coś stać to i tak się stanie - nie dał za wygraną
- Ale jest szansa, że nie wylecę przez przednią szybę - nie dałam za wygraną
- A to się pani zatrzyma na rurce - błysnął
Spojrzałam na cienką, metalową rurkę, odgradzającą moje miejsce od przestrzeni przy wejściu i od razu odpłynęłam myślami około 15 lat wstecz do pewnego wydarzenia. Spacerując sobie chodnikiem [zupełnie spokojnym tempem nota bene] zapatrzyłam się w coś po drugiej stronie ulicy i ... nieoczekiwanie łupnęłam w barierkę, która nagle wyrosła na mojej drodze. Następne co pamiętam z tamtego zdarzenia to poziom chodnika, na którym zwijałam się z bólu, wydając z siebie osobliwe, charczące dźwięki. Była to oznaka łapczywego chwytania powietrza, które jakby nie mogło znaleźć we mnie miejsca. Nie mogłam go ani wciągnąć ani wypuścić. Moja przepona odmówiła posłuszeństwa. Minęło już wiele lat, a ja pamiętam to uczucie tak, jakby miało miejsce przed chwilą. Za każdym razem, gdy je sobie przypominam, biorę głęboki wdech, jakby chcąc się przekonać, że mnie to już nie dotyczy.
Mając przed oczami tę historię, z pełną świadomością stwierdziłam, że nie chciałabym ani zatrzymać się na rurce, ani rozbić głową szyby, wypadając przez nią, ani zostać poturbowana przez ciała innych pasażerów busa, miotające się swobodnie po całej przestrzeni pojazdu podczas wypadku. Środki ostrożności są po to, aby ich przestrzegać. To, że zapinanie pasów w środkach transportu publicznego nie jest aż tak egzekwowane jak w samochodach osobowych, nie oznacza, że nie ma ono sensu. Jako dorosły, myślący człowiek nie dam się przekonać, że 'nie trzeba, bo nikt tego nie robi'.
Nie robię tego także po to, aby uniknąć mandatu w razie kontroli. Z tym akurat spora część populacji ma ogromne problemy. Zapinają pasy, czy też umieszczają dzieci w fotelikach dla pana policjanta. Żeby ten pokiwał głową, że są grzeczni. A kiedy nikt nie widzi - olewają sprawę. Tak łatwo przychodzi ludziom naginanie przepisów bezpieczeństwa, że dochodzi do takich absurdów iż osoba kierująca pojazdem przekonuje o bezużyteczności pasów.
Ja pasy zapinam, także w busach czy mpkach, jeśli w nich takowe są. Zapinam dla siebie, bo mam po co i dla kogo żyć!