poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Nie planuj cesarki, jeśli nie musisz

W ostatnim czasie zaogniła się sytuacja w sprawie słuszności bądź niesłuszności cesarskiego cięcia. Zaczęło się od tego, że pewna fanatyczna grupa założyła na fcb stronę, na której sprzeciwia się przeprowadzaniu tego typu porodów. A właściwie wiesza psy na kobietach, które z różnych przyczyn rodziły przez cc. I robi to pod sztandarem religii.


Religijność w ich wydaniu to jakaś koszmarna tyrania, której wyznawcy są zobligowani do przeprowadzenia krucjaty na innowiercach. To bzdurne zniekształcenie, dlatego na wstępie to prostuję. Religia nie jest związana z deprecjonowaniem, przymusem ani antyczłwieczeństwem.

Ad rem.

Choć uważam działalność grupy za oburzającą, to nie popieram cesarki na żądanie.

po co jest cc


Przede wszystkim taka forma porodu ma ratować życie lub zdrowie w krytycznych sytuacjach. Jeśli w trakcie ciąży występują medyczne wskazania lub podczas akcji porodowej pojawiają się komplikacje wówczas cesarka jest jak najbardziej słuszna. Niestety, zarówno niektóre kobiety jak i lekarze przeprowadzają cc z własnej fanaberii. Podczas zajęć w szkole rodzenia prowadzące opowiadały nam o szpitalach w mieście. Jeden słynie z tego, że lekarze 'kroją wszystkie jak leci'. Jeśli przyszła mama życzy sobie cesarkę - tam zrobią jej ją z przyjemnością. Zastanawia mnie tylko skąd się biorą tego rodzaju życzenia.

Najczęściej czytam, że kobiety planujące cc mają prawo do decydowania o własnym ciele i już. Bezkompromisowo. Bezapelacyjnie. Jeśli ogarnia je paraliżujący lęk, albo po prostu mają taki kaprys to jest to ich święte prawo. No jest - nie wątpię, ale czemu nie mają ochoty poznać innych praw, które w ogólnym rozrachunku są dużo bardziej korzystne?

konsekwencje ponosi również dziecko


Wiele kobiet ma na uwadze tylko własne dobro i nie zdaje sobie sprawy jakim szokiem cesarka jest dla dziecka. Podczas porodu sn to maluch decyduje o tym kiedy jest gotowy na przyjście na świat, ponieważ to z jego mózgu wysyłane są sygnały, inicjujące wytwarzanie hormonów odpowiedzialnych za powstawanie skurczy. Podczas cc jest nagle wyciągany na świat z ciepłego, cichego miejsca i zostaje zbombardowany bodźcami, atakującymi każdy jego zmysł. Układ nerwowy jest niedojrzały i zupełnie nieprzygotowany.


jeśli nie cc to co?


Krojenie na żądanie nie jest jedyną możliwością rozwiązania problemu bólu i strachu. Jest kilka alternatywnych sposobów na poradzenie sobie z przerażającą wizją porodu.

Po pierwsze szkoła rodzenia. Odpowiednio wybrana pozwala naprawdę dobrze się przygotować. Ta instytucja nie tylko uczy oddychania i bawi się w malowanie ciążowych brzuszków, ale też prowadzi spotkania merytoryczne, które mają ułatwić obojgu rodzicom przeżycie porodu. Doula i położna z naszej SR wyjaśniły nam świetnie dlaczego poród boli, dlaczego trwa długo, jakie są skutki podawania oksytocyny, jakie są możliwości łagodzenia bólu, czym jest nacięcie, na co warto zwrócić uwagę na porodówce, do czego mamy prawo etc. Dzięki świadomości tego wszystkiego nabraliśmy naprawdę dużo siły i pewności, że decyzja o porodzie fizjologicznym jest właściwa.

Po drugie wywiad rodzinny. Jeśli jest taka możliwość dobrze jest porozmawiać z mamą o tym jak wyglądał jej poród. Jest duże prawdopodobieństwo, że córka będzie przechodzić go podobnie. U mnie zarówno pierwszy jaki drugi poród wyglądał niemalże identycznie, łącznie z wagą dzieci. Jeśli mama miała lekko to może nie warto planować cesarki profilaktycznie.

Po trzecie rekonesans na porodówce. W każdej chwili można pójść, porozmawiać z położną lub umówić się na rozmowę. Mamy prawo pytać o wszystko. O poród rodzinny, o poród w wodzie, o pozycje, o honorowanie scenariusza porodowego, o ZNIECZULENIE. Można obejrzeć oddział, ocenić warunki. Wszystko. My zrobiliśmy sobie wywiad w dwóch szpitalach, trzeci odpadł w przedbiegach, bo to był ten, gdzie 'kroją wszystkie jak leci', a czwarty odrzuciliśmy z powodu złej opinii o nim naszych prowadzących w szkole rodzenia. Żeby było zabawniej jedna z nich pracowała właśnie w tym szpitalu. Dlatego mamy pewność, że jej informacje są prawdziwe.

Po czwarte scenariusz porodu. To pełnoprawny dokument, w którym można napisać o tym, czego się oczekuje od personelu oraz czego sobie nie życzymy, np. masażu szyjki podczas badania, podawania jakichkolwiek kroplówek bez naszej wiedzy i zgody, lewatywy, pierwszych szczepień dziecka etc. Taki dokument przedstawia się zaraz po przyjęciu na porodówkę, a personel powinien go honorować.

Po piąte naturalne sposoby na złagodzenie porodu. Nie pamiętam ich wszystkich, więc tylko to zaznaczę, a o konkrety najlepiej podpytać położną, doulę lub gin. Ja piłam herbatę z liści malin, ale tych cudownych naparów jest kilka.

Po szóste rozeznanie wśród dostępnych środków do uśmierzania bólu. Przed pierwszym porodem na zajęciach w SR dowiedziałam się o aparacie TENS, który masuje plecy podczas skurczów. Wydawał się naprawdę genialny, ale tak wyszło, że nie udało nam się go wypożyczyć na czas (tak, jest możliwość wypożyczenia!). Będę żałować tego do końca życia. Za drugim razem, w innym szpitalu był do dyspozycji gaz rozweselający, ale Marysia urodziła się tak szybko, że nie zdążyli mi go zaoferować. Dostałam dopiero do szycia. Tego sposobu nie polecam. Poza tym można poprosić o znieczulenie lub ... o masaż, jeśli obok jest osoba towarzysząca.

Po siódme lektura. Dobrze jest poczytać trochę w specjalistycznych źródłach o przebiegu porodu, możliwych powikłaniach, a przede wszystkim o tym jak wygląda poród oczami dziecka. Jeśli ktoś myśli, że podczas porodu wystarczy wiedza i doświadczenie personelu szpitala i 'jakoś to będzie' niech się obudzi z dziwnego snu i zacznie zbierać wiedzę. Im więcej wiesz, tym więcej możesz i tym mniej SIĘ BOISZ. A przecież o to chodzi.

ja vs poród


To nie jest tak, że ja miałam lekko to wy też będziecie mieli. Nie, ja nie miałam lekko. Przede wszystkim bałam się. Cholernie. Nie jestem odporna na ból, słabnę na sam widok strzykawek, igieł i krwi. Comiesięczna morfologia była dla mnie kaźnią. Mimo to przeżyłam 30 - godzinny poród. Przeżyłam, ale jednak bałam się drugiego. Cholernie. A okazało się, że minął tak szybko, że tuż przed pojawieniem się Marysi na świecie spanikowałam, że to za szybko i jeszcze nie jestem gotowa. W końcu minęło raptem 45 minut od przyjazdu do szpitala, a poprzednim razem spędziłam na oddziale prawie 14 godzin. Żadnego porodu nie żałuję.

Jestem dumna, że nie poszłam na łatwiznę i udowodniłam sobie, że tak naprawdę mogę wszystko i jestem w stanie poradzić sobie z każdym bólem. Ale bez zajęć w szkole rodzenia, rozmów i czytadeł na pewno nie dałabym rady.

czy kobiety po cc zasługują na lincz?


Nie wiem dlaczego miałyby zasługiwać. Możemy dyskutować na temat słuszności jakiejś decyzji, ale nie o samym człowieku. Żadna z mam nie jest gorsza od innych, bez względu na to czy chciała czy musiała zrobić cesarkę. Jedyne co chcę powiedzieć kobietom, które boją się porodu to to, żeby lepiej przygotowały się na ciążę, poród i macierzyństwo, wzięły się w garść, powalczyły i zobaczyły na ile je stać.

Bo do cesarki można dostać znieczulenie, ale w kolejnych dniach, kiedy jest prawdopodobieństwo zwijania się z bólu - już nie. Jak po każdej skomplikowanej operacji. Cesarkę można przejść lekko i bez stresu, ale kiedy w przyszłości przyjdzie męczyć się po nocach, mierzyć z bolesnym zastojem pokarmu lub toczyć boje z kolką to już forów nie będzie. Im więcej samozaparcia i zaradności, tym więcej siły i satysfakcji.

2 komentarze:

  1. Kiedyś myślałam, że cesarka na życzenie jest ok. Aż sama nie byłam w ciąży :) Nastawiłam się na "co ma być, to będzie", do szkoły rodzenia nie chodziłam, bo nie było mnie stać. A na porodówce, chociaż szło szybciutko, to nie wiedziałam co mam robić. Z tego "szybciutko" to mi się Polka zaplątała w pępowinę i zaczęła tracić dość poważnie tętno, szybki wjazd na operacyjną i cięcie. I już nie uważam, ze cesarka na życzenie jest ok- cesarka to konieczność. Chociaż ja swoją przeszłam bardzo dobrze, to jednak zabrała mi kilka rzeczy- pierwszy krzyk dziecka, pierwsze spojrzenie (z powodu szybkości akcji, czasu starczyło tylko na narkozę).
    Teraz w drugiej ciąży mam nadzieję, ze nie będzie przeciwwskazań do porodu naturalnego, ze na porodówce nie wydarzy się nic niespodziewanego. Teraz będę chodzić na szkołę rodzenia, chodze na jogę dla kobiet w ciąży, wiem o wiele więcej niz 3 lata temu. Ale... nigdy nic nie wiadomo, bo zdarzyć się moze wszystko. I chyba na to wszystko powinnyśmy być przygotowane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza, trzymam kciuki, żeby obyło się bez komplikacji :) Wiele razy słyszałam, że drugi poród jest łatwiejszy, więc mam nadzieję, że i u Ciebie tak będzie. U mnie było. Fajnie masz z tą jogą - aktywność mamy pozytywnie wpływa na samopoczucie i powrót do formy po porodzie. Ściskam :)

      Usuń

Spodobał Ci się tekst? - skomentuj. Nie spodobał? - udostępnij.
Albo i na odwrót.