środa, 22 lipca 2015

O kulce, która uciekała i o panu, który ją opieprzył

Poszłyśmy z Mery do sklepu, w którym stoją automaty z kulkami. M. bardzo lubi je kolekcjonować, więc czasami jej kupuję. Dziś był ten dzień. Stałyśmy przy kasie, M. już szczęśliwa z kulki, bo wylosowała taką fajną z uśmiechniętym ryjkiem prosiaczkowym, gdy nagle usłyszałam męskie zawodzenie: 

o matko! ojejku!

Spojrzałam, przeleciał obok nas jakiś koleś, wykrzykując cały czas: 

o matko! o jejku!

Dobiegł do celu, udało się! Jak się okazało gonił kulkę, która wypadła Marysi i - jak to kauczuki mają w zwyczaju - pokicała na korytarz. Już w tym momencie sytuacja wydała mi się przez pana przejaskrawiona, ale on jeszcze nie skończył. Podniósł kulkę, stanął i zaczął ją pouczać: 

a ty dokąd uciekasz, ty piesku niedobry? niedźwiadku niegrzeczny ty? jak się zachowujesz? proszę mi tu więcej nie uciekać od dziewczynki

Trochę w dezorientacji [podobnie jak wszyscy inni obserwatorzy akcji] pakowałam zakupy, łypiąc okiem na człowieka, a sytuacja zaczęła wydawać mi się komiczna. Ale pan jeszcze nie skończył. Wygłosił pouczający monolog, po czym ruszył w naszą stronę. Cały czas strofował kulkę, a w końcu popłynął na fali - najwidoczniej niespełnionego - instynktu wychowawczego i sięgnął po ostrzeżenia najwyższego stopnia:

jeśli jeszcze raz uciekniesz to jak zdejmę pasa i ci złoję futro to zobaczysz, będziesz grzecznie siedział

Pogroził paluchem i oddał kulkę Marysi, która niezwłocznie przekazała ją mi. Mnie zamurowało. Wydusiłam tylko, że Marysia wie, że bić nikogo nie wolno i szybko dokończyłam pakowanie maneli.  Inni ludzie w kolejce tylko uśmiechali się pod nosem. Pan stwierdził, że przypomniał sobie, że miał jeszcze coś obejrzeć i wrócił na sklep. 

Pewnie poszedł czyhać na kolejną ofiarę, której mógł zafundować przygodę dnia.


7 komentarzy:

  1. Ludzie chyba nigdy nie przestaną mnie zaskakiwać. Kurcze nie wiem jakbym się zachowała w takiej sytuacji. Wiem jednak co zrobiłoby moje dziecko:) Z pewnością by pana pouczyła, że nie wolno nikogo bić:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mądre dziecko :) Moje było w szoku. A ludzi nauczonych przemocy po prostu mi szkoda, bo nawet w tak prostych sytuacjach jak ta nasza nie potrafią uniknąć myśli o biciu. Nasze dzieci będą lepszymi dorosłymi :)

      Usuń
    2. Ja wczoraj miałam sytuację. Dziewczynka Młodej łopatkę wzięła, Młoda prosi o zwrot. Dziewczynka nie oddaje. Mówię żeby oddała ( przyszła bez swoich zabawek). Ona mi na to, że to jest jej i tak w kółko. Wpada matka do piaskownicy wyrywa łopatkę. Mała nie oddaje. Komentarz oddaj bo jak Cię strzelę...dziecko puszcza. Moja Młoda mówi ale bić nie wolno...

      Usuń
  2. Popsuta psychika matki. Pewnie jej się zrobiło głupio, kiedy usłyszała od dziecka taki komentarz. Mądry nota bene.

    OdpowiedzUsuń
  3. Niektórzy po prostu nie kontemplują bicia dzieci. Dla nich to jedyny, święty i niepodważalny argument wychowawczy. Nie zachodzi w ich umysłach wątpliwość czy tak powinno być czy nie. Dużo jeszcze czasu przed nami, aż doczekamy jakiejś szerszej zmiany społecznej, a nie tylko mody wśród szalonych matek-blogerek ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby jak najszybciej ta zmiana nastąpiła, bo nie można się opędzić od wszechogarniającej aprobaty dla bicia. Swoją drogą podobno świadomość rodziców coraz sprawniej rośnie, więc jest nadzieja :)

      Usuń

Spodobał Ci się tekst? - skomentuj. Nie spodobał? - udostępnij.
Albo i na odwrót.