piątek, 4 marca 2016

8 argumentów przeciw kolejnej ciąży [czyli najskuteczniejsza metoda antykoncepcji]

Ciąże były moim wymarzonym, wyczekiwanym czasem, pełnym wzniosłych uczuć i paraboli emocji. Żarzący się intensywnym szczęściem. Ba! Cała byłam jedną wielką płonącą kulą szczęścia! [także ze względu na dodatkowe centralne ogrzewanie]. I po fali ekscytacji, dramaturgii porodów i latach nieustannego uprawiania najbardziej ekstremalnego ze sportów - rodzicielstwa, schodzę na ziemię, a nawet pod ziemię i nie wyjdę. Nie dam się znowu zrobić w balona!




Ponieważ w ciąży dzieją się różne złe rzeczy:

1. Niekontrolowane potrzeby oglądania rzeczy niepotrzebnych, bez możliwości odzobaczenia ich


Znając życie kobiety ciężarnej [a miałam je już dwa] na pewno coś by mi odbiło. Obluzowałby się filtr gustu kinowego, wzrósł wskaźnik sentymentalności, ambicja poszła w las i niechybnie napadłaby mnie ochota na obejrzenie "50 twarzy Grey'a".


2. Wpadanie w jądro rywalizacji


Stałabym się ulubionym celem ataku dla pewnej części społeczeństwa, noszącej moherowe nakrycia głowy. Na każdym froncie miejsc uprzywilejowanych w poczekalniach, kolejkach sklepowych i w autobusach mierzyliby we mnie pomarszczonymi paluchami i ciskali seriami wściekłych spojrzeń oraz obraźliwych komentarzy. A rzeczone miejsca najchętniej opletliby
drutem kolczastym, co by mi się źle siedziało, bo przecież to ICH, nie moje.


3. Rozrywka - poziom łóżka


Sylwester? Urodziny? Impreza? Jedyne, co umożliwiłoby mi  moje zaokrąglone jestestwo to wszystkie niewygodne pozycje horyzontalne oraz szalone noce z eurobusinessem i świeżo wyciskanym sokiem marchewkowym [który i tak prędzej czy później by do nas powrócił].


4. Pożądania i odrazy


Zwane popularnie zachciankami. Te pierwsze zmuszałyby mnie do jedzenia rosołu z czekoladą, a te drugie powodowały odruch wymiotny na widok "Tomka i przyjaciele". Bleh


5. + 500 do eksplozji hormonów


No dobrze, czas odkryć karty. Gdybym TO zrobiła to tylko dla kasy! Żeby podreperować nasz rodzinny budżet, wzbogacić się o te pińcet złotych z programu Rodzina 500+ i mieć na nowe pieluchy, żele na żylaki i niańki dla dotychczasowych dzieci. Zatem gdyby nagle zdarzyło się, że ktoś zlikwidowałby mi program i zostałabym z brzuchem, żylakami i bez niani to byłabym ... no pewnie hmmm ... bardzo bardzo zła! Bardziej niż zwykła kobieta w ciąży!


6. Dysfunkcje systemu przytulania





Mężny jeszcze dałby radę, ale obawiam się, że dzieciom powyższe schematy mogłyby za dobrze nie wychodzić. Na bank zrozumiałyby opacznie ten cały zwierzyniec i ostatecznie zrobiłyby sobie ze mnie dmuchany zamek do skakania.


7. Rozwód!


I to co drugi dzień! Kto to widział, żeby wymawiać jakieś pochlebne zdania o jakiejś chudej koleżance, której największą dolegliwością jest złamany paznokieć? Albo nakupić czekoladek, na które miałam ochotę WCZORAJ? A nie kebabowe, które bym zjadła dzisiaj. I co to w ogóle za roszczenia o piwo i sushi? Przecież JA nie mogę ich skonsumować. Read my lips: SOLIDARNOŚĆ.

I bez fochów!


8. Moc emocji

Niedawno oszukałam psa, że się z nim pobawię, rzucając mu piłeczkę. Ale tak naprawdę chciałam oddalić go od drzwi, żeby mi nie wybiegł, choć on tak bardzo lubi odprowadzać mnie do furtki. Czmychając ukradkiem zobaczyłam tylko opuszczane z zawodem uszy i przesiąkające smutkiem oczy, kiedy zorientował się w sytuacji. Gdybym była w ciąży to ryczałabym pół dnia i z najszczerszymi wyrzutami sumienia przepraszała psa. Takim byłabym emocjonalnym patałachem.


Tyle mnie.

Ale to jeszcze nic! Nasz praprababki to dopiero miały przekichane!*


XIX lekarz, John Kellog w swojej książce  „Przewodnik dla pań o zdrowiu i chorobie” usilnie przekonywał, że kobieta bezdzietna jest żałosna, egoistyczna i niekompletna. Jakby tego było mało - owa presja była bardziej przerażająca niż wizja śmierci tuż po porodzie - jedna z głównych przyczyn zgonów kobiet w XIX w.

Nie ma to jak suwerenne, bezstresowe, podparte szczerą chęcią i gotowością podjęcie decyzji o wydaniu potomstwa. Tak więc już na starcie, a nawet przed startem mamy czynnik obciążająco - zniechęcający.

Ówcześni lekarze, wnikliwi obserwatorzy kobiecego ciała, ciążowy look opisali w taki oto finezyjny sposób: „Często skóra staje się obwisła i pomarszczona, czyniąc z twarzy pięknej niewiasty oblicze starej, wymizerowanej kobieciny. Ponadto panie, które dotąd prawie się nie pociły, zaczynają zalewać się potem, a jego odór jest trudny do zniesienia. To jednak nie wszystko, ponieważ niektórym nieszczęśniczkom w trakcie ciąży rośnie bujniejsze owłosienie ciała, nawet na kształt męskiej brody."

Tak że jeśli narzekacie na swój wygląd podczas błogosławionych 9-miesięcy, nie zawracajcie sobie tym głowy. Gdybyście żyły 100 lat temu, przybierałybyście kibić Chewbacci i stawały się obiektami siejącymi postrach wśród nowych pokoleń dziewcząt.


*Na podstawie artykułu zamieszczonego na dzieci.pl [link do tekstu -> KLIK]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Spodobał Ci się tekst? - skomentuj. Nie spodobał? - udostępnij.
Albo i na odwrót.