czwartek, 31 marca 2016

Wielkanocne mal(tret)owanie

Dziś nie napiszę o macierzyństwie. Nie napiszę o przemocy wobec dzieci. Nie dotknę także żadnego tematu, poruszającego mnie na co dzień. W ostatnich dniach moją uwagę przykuły skandaliczne wydarzenia, wobec których nie da się przejść obojętnie. Część z nich jest nota bene związana ze świętami Wielkiej Nocy, ale ich treść jest aktualna przez cały czas.





Przejazd dorożką zapłacony życiem


To była przepiękna, wiosenna niedziela wielkanocna. Beztroski, rodzinny spacer po wrocławskim rynku nie pozwalał przypuszczać, że wydarzy się wstrząsająca tragedia, przysparzająca nam szoku na wiele dni. Wracaliśmy już w kierunku auta ze zmęczonymi dzieciakami na rękach. Idąc od rynku jedną z uliczek, usłyszeliśmy głośne uderzenie. Obróciliśmy się i zobaczyliśmy konia zaprzężonego do dorożki, opartego brzuchem o kosz na śmieci. Przednie nogi miał ugięte i nie mógł się ruszyć, choć woźnica coś do niego krzyczał i uderzał lejcami. Byłam przerażona, bo wyglądało to jakby zwierzę nadziało się na metalowy pojemnik, ale z naszej odległości nie dało się tego zweryfikować. Dwaj mężczyźni podbiegli do zwierzęcia i wyciągnęli spod niego kosz. Koń runął na bok i już więcej się nie podniósł. Makabryczne zdarzenie, które rozegrało się przed naszymi oczami - jak czytaliśmy później na wrocławskim portalu informacyjnym [źródło] - zakończyło się okrutną śmiercią zwierzęcia. Prawdopodobnie skonało z wycieńczenia i wcześniejszego zaniedbywania. Podobno w jego sprawie interweniowano już nie raz. Sprawa została skierowana do prokuratury.

Zaprzęganie zmęczonych koni do dorożek jest okrutną torturą, za którą właściciele powinni tracić koncesje i prawo do pracy z żywymi stworzeniami. Jaką bestią trzeba być, żeby pozbawić zwierzę odpoczynku dla lichych paru złotych?


Wielkanocne mal(tret)owanie


Widzieliście te urocze różnobarwne kurczęta, robiące furorę wśród dzieci i dorosłych? Spójrzcie:



Czyż to nie słodkie? A jakie wiosenne! I każdy może sobie wziąć takie kolorowe, puchate cudo do domu w eleganckim woreczku. To teraz zobaczcie jakim kosztem otrzymuje się taki efekt:


Farbowanie kurcząt jest jakimś chorym wymysłem! Pod płaszczykiem uroczego akcentu mamy do czynienia z nadużyciem względem zwierząt. Jak można żywe stworzenie zamęczać, przerzucając jak ziemniaki ze skrzynki do skrzynki, obsypywać barwnikiem i mieszać je niczym pozbawione czucia plastikowe zabaweczki?



Aplauz dla oprawców!


Ostatnio moją Facebookową ścianę zalała fala filmów o uboju zwierząt i traktowaniu ich podczas hodowli dla różnego rodzaju "pożytku". Co kryje się w tych przesiąkniętych brutalnością filmach? Obdzieranie ze skóry ptaków, aby zrobić z nich torebki. Maltretowanie i okaleczanie owiec podczas strzyżenia. Bezlitosne pętanie i okrutna tresura zwierząt dla uciechy publiczności wokół cyrkowego getta.

Ten bandytyzm, o którym dziś piszę jest bulwersujący i skandaliczny, a to tylko namiastka problemu! Ten wyzysk i brak jakichkolwiek ludzkich odruchów, dzieje się legalnie i na naszych oczach. Znieczulica, bezkarność, brak zahamowań - to tylko niektóre z epitetów, na jakie sobie pozwalam w przypadku tego zwyrodnialstwa.

Czy ludzie, którzy się tego wszystkiego dopuszczają mają mózgi? Mają jakieś granice? Wrażliwość? Co z tego, że zwierzęta nie mówią, nie skarżą się czy nie atakują swoich oprawców? To są żywe stworzenia, które odczuwają ból i strach! Tymczasem ludzie, podobno cywilizowani są jak bezduszne maszyny, które bez mrugnięcia okiem są w stanie zadać ból bezbronnym. Nie obchodzi mnie, że być może jest to ich jedyny sposób na zarobek. Jeśli mieli odwagę wziąć w swoje ręce narzędzie i nauczyć się zabijać z zimną krwią to mieliby także odwagę poszukać innego sposobu na życie. O nieludzkich, bezwzględnych, niereformowalnych zwyrodnialcach, dla których zabójstwo to chleb powszedni od czasów, kiedy sikali w majtki, nie warto wspominać. Mam nadzieję, że organizacje, broniące praw zwierząt znajdą sposoby na likwidację tych rzeźni.


Czy my możemy coś zrobić?


To, co widzimy, z czym stykamy się codziennie i co wydaje nam się normalnością bywa tylko elegancką przykrywką. Na witrynach widzimy piękną dzież i dodatki z naturalnych skór, w cyrkach zachwycamy się mądrością i zwinnością dzikich zwierząt. Często nie mamy pojęcia o cenie, jaką płacą zwierzęta, żebyśmy my mogli przez kilka chwil się zabawić. Tak naprawdę jesteśmy współwinni cierpienia tych stworzeń i to my powinniśmy coś z tym zrobić.

Można spychać odpowiedzialność na organizacje zajmujące się obroną praw zwierząt, rozkładać ręce i pytać "co ja mogę?". Sama nie wiedziałam co zrobić, kiedy na moich oczach padło zwierzę. Tak, można wezwać policję, ale to tylko drobne działanie w przypadku nieodwracalnej tragedii, która już się zadziała. Jednak mamy możliwość zapobiegać kolejnym!

Nie musimy przykładać ręki do dręczenia niewinnych stworzeń. Popyt nakręca podaż, a zatem zmniejszmy zapotrzebowanie na atrakcje podszyte torturą. Czy przejazd dorożką to naprawdę niczym niezastąpiona zabawa? Miasta słynące z nich, jak Zakopane czy Kraków oferują całe mnóstwo rozrywek dla małych i dużych, warto z nich skorzystać. Nauczmy nasze dzieci szacunku i wrażliwości na krzywdę zwierząt. Tak bardzo dbamy o lekcje empatii w stosunku do ludzi, o relacje między dzieckiem a rodzicem, ale przecież nie tylko z ludźmi nasze dzieci będą miały kontakt w całym swoim życiu. To my możemy nauczyć małych ludzi czym jest prawidłowe dbanie o stworzenia. Mamy wręcz obowiązek wytłumaczyć dziecku, że nie wszystko, co daje nam rozrywkę jest mądre i potrzebne.

Jeśli jesteś rodzicem, zwracaj większą uwagę na traktowanie zwierząt. Czy jesteś pewien/pewna, że w oceanarium, które przysparza tak wiele uśmiechu, foki, orki czy delfiny są traktowane należycie? Czy sądzisz, że arena cyrkowa to odpowiednie miejsce dla zwierząt stworzonych do życia na rozległych, dzikich terenach? Czy masz pewność, że ten uroczy zwierzaczek, z którym twoje dziecko robi sobie zdjęcie nie jest bezwzględnie tresowany i nie dostaje batów, aby należycie spełniał swoją rolę? Nie twierdzę tu, że każdy właściciel jest sadystą, jednak skoro dzieją się rzeczy tak zaskakujące, jak choćby nagła śmierć konia, ciągnącego dorożkę, to warto ograniczyć zaufanie i poszukać informacji na temat atrakcji, z której chcemy skorzystać.

Ten temat powinien być podejmowany częściej, aby świadomość ludzi rosła. Dlatego zachęcam do pisania, czytania, udostępniania informacji i rozmawiania.



Na koniec, dla kontrastu pokażę Wam inny film. Takich również w internecie nie brakuje, co przywraca mi wiarę w człowieczeństwo. Na szczęście są ludzie, dla których dobro jest czymś naturalnym, a altruizm i wrażliwość cechami nadrzędnymi


8 komentarzy:

  1. Agato1 Dziękuję ci za ten wpis - konkretnie!!! pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz rację! Nie lubię cyrku i zoo, zawsze jest mi potem smutno i staram się dzieci często tam nie zabierać. Szacunek do zwierząt wynosi się z domu i powinniśmy dbać o edukację naszych dzieci i w tym zakresie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki!
      Ja zawsze zoo traktowałam jako bezpieczne i miłe miejsce, w którym można pooglądać "okazy" z odległych stron świata. Niestety nikt mnie nie uświadamiał, że zwierzęta w tych wszystkich klatkach są po prostu wynaturzone i nierzadko niewłaściwie traktowane. Zawsze mnie tylko zastanawiało dlaczego te wszystkie niedźwiedzie i lwy tylko po prostu leżą, śpią, a w najlepszym przypadku niemrawo się ruszają. W niczym nie przypominały tych dzikich, silnych zwierząt, o których czytałam lub oglądałam w tv :(

      Usuń
  3. Rany. Ja też o tym czytałam w mediach i znalazłam pierwszą osobę, która była naocznym świadkiem tego zdarzenia.
    Makabra.
    A przecież nie tak dawno temu była wielka akcja ratowania koni jeżdżących po Zakopanem i padających z wycieńczenia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta sytuacja była nagłośniona? Kiedy w niedzielę szukałam informacji znalazłam tylko tą jedną, w dodatku artykuł był krótszy, najwidoczniej go zaktualizowano.
      Z jednej strony szok przeżyłam olbrzymi, ale z drugiej dał mi mocno do myślenia. Następnym razem dwa razy się zastanowię zanim skorzystam z atrakcji z udziałem zwierząt.
      Też przypomniała mi się ta akcja znad Morskiego Oka. Pewnie w sezonie znów będzie o niej głośno, ale mam nadzieję, że ludzie w końcu zmądrzeją i przestaną płacić za te tortury. Ja zmądrzałam.

      Usuń
  4. Dobrze, że o tym piszesz, jak najwięcej osób powinno się dowiedzieć co stoi za wykorzystywaniem zwierząt w takiej "rozrywce".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałabym, żeby ludzie w ogóle chcieli zdobywać taką świadomość. Ale mam wrażenie, że dla większości bardziej liczy się zabawa niż krzywda zwierzęcia.

      Usuń

Spodobał Ci się tekst? - skomentuj. Nie spodobał? - udostępnij.
Albo i na odwrót.